o mnie

Nasz Świat to piąta co do wielkości planeta układu słonecznego.
Do dyspozycji mamy 6 kontynentów.
Jest nas ponad 7 miliardów.
Stworzyliśmy prawie 200 państw.
Byłoby cudownie gdyby starczyło życia żeby to wszystko zobaczyć i poznać.
Niesamowita jest ta potrzeba poznawania, odkrywania, ta ciekawość.
Wspaniała jest ta możliwość podróżowania, poznawania, uczenia się....
a wspomnienia to jedyna rzecz, której nikt nie może człowiekowi odebrać, jedyna rzecz jaką możemy zabrać ze sobą na tamten świat.

Nie jestem podróżnikiem.
Nie znajdziecie tu relacji z wypraw na koniec Świata.
Jestem zwykłą osobą.
Mam w roku 26 dni urlopu.
Nigdy nie jeżdżę na zorganizowane wycieczki.
Błąkam się po swojemu.
Kocham poznawać Świat.

Poznajcie mój Świat i pomysły na moje AllInclusive.

Wyruszamy w podróż sentymentalną do Maroka, Portugalii, Hiszpanii, Grecji, Włoch, Chorwacji, Francji, Bośni, Słowenii, Bułgarii, Czech, Austrii, Węgier, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Belgii i nie tylko....

Znajdziecie tu subiektywne relacje z podróży - opisy i fotografie miejsc, do których dotarłam oraz plany podróży na przyszłość.
Trasy, rozkłady jazdy autobusów, pociągów, oferty lotów, noclegów itd.

Zamiast All Inclusive- AllByMyself



Moje miejsca na Ziemi...


Są takie chwile, kiedy mrużysz oczy, wiesz, że jesteś daleko od domu, w innej rzeczywistości, w innym klimacie, innej kulturze. Ogarnia Cię wtedy to dziwne uczucie spełnienia, przeświadczenie, że jesteś we właściwym czasie i we właściwym miejscu. To jest twój czas i twoje miejsce w tej konkretnej chwili.
Za każdym razem, niezależnie od momentu, niezależnie od tego ile czasu upłynęło od ostatniego razu, to uczucie było takie samo. Czasami miałam wrażenie, że paradoksalnie w takich krótkich chwilach, będąc daleko od domu, czuję, że jestem w domu. W moim miejscu na ziemi.
Moje miejsce na ziemi było jak wytrawny aktor - za każdym razem miało inną twarz.
Raz była to kamienista plaża na wybrzeżu Chorwacji, raz molo z widokiem na Wenecję po drugiej stronie zatoki, raz port pełen niebieskich łódek w północnej Afryce, albo wilgotna, świecąca od deszczu ulica O'Connella nocą. To może być wnętrze gotyckiej katedry, masywny metalowy most w kolorze zieleni, pod którym szumi Dunaj, innym razem zwykła kawiarenka z plastikowymi stolikami na jakimś rzymskim placu, bar przy głośnej madryckiej ulicy lub ławka tysiąca barw, z widokiem na skąpaną w słońcu, zdawało by się, wzdychająca cicho Barcelonę. To może być zielona dolina, gdzie nie ma żywego ducha, słychać śpiew ptaków i rośnie kawa.
Mam wiele takich miejsc, które przez chwilę należały tylko do mnie, do których powracam w snach, o których marzę i nie przestanę marzyć.
Tak czułam zawsze, lecz nigdy żadne z tych moich miejsc na ziemi nie było tak do końca miejscem, do którego od zawsze należę, którym oddycham, które mnie przenika, które znałam zanim do niego przybyłam. Tak było do czasu aż poznałam Portugalię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz