środa, 24 czerwca 2015

Smaki Portugalii

Kawa
Portugalia to dla mnie przede wszystkim pyszna kawa. Tam wszędzie smakuje doskonale, w Cafe Nicola w Lizbonie, w małej kawiarence w Lagos, w Sagres, nawet w zaimprowizowanej kafejce w sklepie w Praia da Rocha, składającej się z 2 stoliczków wystawionych przed supermarketem.
Kawa jest obowiązkowa zawsze i wszędzie, nawet o dwunastej w nocy po wspaniałej kolacji pije się kawę. Mówią na nią BICA i ponoć jest to skrót od zwrotu - "Bebe Isto Con Azucar", co znaczy "pij to z cukrem".
Jest malutka, mocna i niesamowicie aromatyczna, rzeczywiście najlepiej smakuje z cukrem. Czasami podaje się do niej laski cynamonu - do zamieszania zamiast łyżeczki- smak jest wspaniały.
Po odwiedzeniu Portugalii, gdy wróciliśmy do domu, stwierdziliśmy, że od tej pory nie możemy już żyć bez ekspresu do kawy.

Bacalhau a bras
Z zaskakujących potraw najbardziej zadziwił mnie "Bacalhau a bras". Kiedy kelner przyniósł mi moje danie myślałam, że ktoś robi sobie żarty. Żaden normalny człowiek nie ruszyłby przecież jajecznicy na rybie.
Tak. Bacalhau a bras to zwykła jajówa z dorszem i maleńkimi kawałkami ziemniaków przypominającymi mini - frytki.
A najbardziej niesamowite w tym wszystkim jest to, że to jest tak pyszne.

Carne de Porco à Alentejana
Kolejne dziwne połączenie i kolejna niesamowita niespodzianka. Wieprzowina i owoce morza (małże). Coś wspaniałego.
Jest to jedno z najpopularniejszych portugalskich dań, pochodzące z regionu Alentejo.

Pasteis de Bacalhau
Z tą potrawą wiąże się wspaniałe wspomnienie Lizbony.
Pewnego dnia wędrowaliśmy ulicami Barrio Alto i natknęliśmy się na maleńką knajpkę o wymiarach może 5 x 2 metry. Długa, wąska, ciemna, z lewej strony bar, przy nim kilka stołków. Zero turystów, sami miejscowi, przemiły właściciel i wspaniała kuchnia jego żony.
Właśnie takie miejsca, takie perełki uwielbiamy odkrywać podczas naszych wojaży.
Jedliśmy tam właśnie Pasteis de Bacalhau - czyli krokieciki z dorsza. Oryginalne krokieciki robione są z suszonego dorsza, moczonego przez noc w wodzie, z ziemniaków, jajka i natki pietruszki.
Oprócz krokiecików próbowaliśmy gulaszu, przygotowanego według rodzinnej receptury, Bifany - czyli portugalskiej wersji hamburgera i skosztowaliśmy wspaniałego wina domowej roboty.

Bifana
Bifana to wieprzowina marynowana w winie, occie i przyprawach, wsadzona do buły - i już!
Zawsze doba, zawsze tania, najzdrowsza wersja najprostszego "fast foodu" z jaką się spotkałam.







BOŚNIA I HERCEGOWINA. Mostar - Blagaj - Počitelj

Któregoś lata, będąc na wakacjach w Chorwacji wybraliśmy się do Bośni i Hercegowiny.
Ruszyliśmy z okolic miasta Omiš wzdłuż masywu Biokovo, w okolicach Makarskiej zjechaliśmy z magistrali adriatyckiej aby zbliżyć się do gór. Widoki zapierały dech.
Kiedy dotarliśmy do przejścia granicznego Metković trzeba było przypomnieć sobie o starych czasach, kiedy nasze granice - z celnikami, kontrolą paszportową i kolejkami jeszcze istniały. Rozwydrzyliśmy się w tej strefie Schengen.
Celnicy byli mili, choć bardzo dokładnie sprawdzali dokumenty oraz papiery samochodu i zieloną kartę. Nie czekaliśmy długo, raptem kilkanaście minut.
Wjechaliśmy do Bośni. Okazała się górzysta i zielona. Mijaliśmy wąwozy, góry, miasta i wioski, meczety
i zrujnowane kościoły chrześcijańskie.
Dzień był bardzo gorący, kiedy dotarliśmy do Mostaru termometr wskazywał 38 stopni Celsjusza.

Mostar
W Mostarze na każdym kroku widać ślady wojny. Prawie na każdym budynku widać dziury po pociskach i ślady po kulach. Świadectwo i przestroga.
Miasto usytuowane na obu brzegach rzeki Neretwy łączy słynny Stary Most, odbudowany po tym jak w 1993 roku zniszczyły go chorwackie czołgi. Pierwotnie kamienny most wzniesiono w XVI wieku jako symbol pojednania wschodu i zachodu.
Starówka wybrukowana jest kocimi łbami, gładkimi i świecącymi w słońcu jakby były ze szkła. Wypolerowały je przez stulecia stopy chrześcijan i muzułmanów, Bośniaków, Chorwatów, Serbów, którzy żyli tam w zgodzie do czasu wojny domowej. Jest w tym mieście jakiś urok, czar starych czasów. Zapadły mi w pamięć zapach bośniackiej kawy, zielona Naretwa, wieże minaretów i miejscowi rzemieślnicy kryjący się przed skwarem wewnątrz swych straganów.

Stary Most

miejscowy rzemieślnik

starówka Mostaru


Bośniacka kawa
                                                             
Počitelj 
Miasto wzniesiono na wzgórzu, u którego podnóża wije się rzeka Neretwa. Jest to jeno z lepiej zachowanych miasteczek pamiętających czasy Osmanów. Na szczycie wzgórza wznoszą się pozostałości średniowiecznej twierdzy. Poniżej labirynt wąskich uliczek, kamiennych schodów i stare osmańskie domy. Jest tam meczet Hadži-Alija z XVI wieku, którego kopuła i minaret zostały odbudowane po zniszczeniach podczas wojny domowej. Dalej widać medresę - szkołę muzułmańską i wieżę zegarową.
Urocze miejsce na krótki przystanek podczas podróży.

Počitelj


Blagaj
Wywierzysko ukryte wśród gór i zieleni niczym klejnot znajduje się niespełna 15 kilometrów od Mostaru.
Urokliwe miejsce, gdzie u podnóża ściany skalnej bije jedno z najsilniejszych w Europie źródeł. Obok przylepiony do skały trwa klasztor derwiszów - mnichów muzułmańskich, związanych z mistycznym odłamem islamu.
Cała ta okolica jest trochę mistyczna, wody Buny mają niesamowity kolor butelkowej zieleni, kontrastującej
z kolorem skał, a głazy wystające z wody zdają się być otulone miękkim, zielonym mchem.

Blagaj - klasztor Derwiszów u źródła Buny

AllByMyself - Malta

Tydzień na Malcie - przelot + hotel za 540 zł

przelot:
Kraków → Malta
niedziela, 22 lis 2015
17:25 - 20:10

Malta → Kraków
niedziela, 29 lis 2015
20:35 - 23:15
cena biletu lotniczego w tanich liniach z bagażem podręcznym - 278,00 zł od osoby

Sunstone Guest House - Qawra
7 nocy , pokój typu twin - 525,00 zł
opis pokoju :
Wyposażenie pokoju: marmurowa / wyłożona kafelkami podłoga, szafa / garderoba, bezpłatny zestaw kosmetyków, toaleta, łazienka, wanna lub prysznic.
Dysponuje on bezpłatnym WiFi oraz łazienką z bezpłatnym zestawem kosmetyków. Wyposażenie obejmuje telewizor z dostępem do kanałów satelitarnych oraz zestaw do parzenia kawy i herbaty.
Powierzchnia pokoju: 17 m²
Rodzaj łóżka/łóżek: 2 łóżka pojedyncze

Do Qawra z lotniska jeździ autobus oznaczony symbolem X1
rozkład: Cirkewwa - Marfa - Mellieha - Xemxija - San Pawl il-Bahar - Qawra - Bahar ic-Caghaq - Pembroke - Mater Dei - Msida - Marsa - Luqa - Airport
więcej informacji na stronie : http://www.publictransport.com.mt/airport



czwartek, 18 czerwca 2015

WYSPY KANARYJSKIE. Fuerteventura

W zeszłym roku musieliśmy przenieść urlop na koniec listopada. Poprzednie plany legły w gruzach. Trzeba było coś szybko zorganizować od nowa.
Cóż.
Listopad, 2 tygodnie do dyspozycji i nieodparte pragnienie słońca, natury i spokoju.
Postanowiliśmy odwiedzić Wyspy Kanaryjskie. Znalazłam przyzwoitą ofertę czarteru w terminie, który nam odpowiadał no i polecieliśmy na Fuerteventurę.
Ale jedna wyspa to za mało.
Postanowiliśmy spędzić na Fuercie kilka dni i udać się na Gran Canarię.
Zacznijmy od Fuerteventury - to druga co do wielkości wyspa archipelagu Wysp Kanaryjskich. Słynie z szerokich piaszczystych plaż, pustynnego klimatu i burz piaskowych, które zawdzięcza położeniu bliskiemu wybrzeży Afryki.
Dla mnie jest czarno-złota. Wspomnienia jasnego piasku i czerni skał mieszają się w mojej pamięci.
Fuerteventura pozwala na ucieczkę od ludzi. Można ruszyć w głąb wyspy, mijając gołe, surowe równiny, stożki wulkaniczne, pomarańczowe góry, które wyglądają jak zagniecione ciasto.
Z jednej strony docierasz do bajecznych wydm, szerokiego wybrzeża i cudownych małych plaż ukrytych za zakrętem, a po chwili stoisz na urwistym brzegu, gdzie wzburzony Atlantyk o kolorze błękitu kontrastuje z czernią wulkanicznych skał.
Są tam plaże z piaskiem czarnym jak węgiel, malutkie wioski z białymi domkami wciśnięte w kamieniste zatoczki, jaskinie, szerokie piaszczyste plaże aż po horyzont, drogi pośrodku nikąd.
Kilka dni jeździliśmy uciekając przed deszczem. Słońce na zmianę paliło lub chowało się za chmurami. Miejscowi mówili, że od 15 lat nie było na wyspie takiego załamania pogody.
Pomimo silnego huraganowego wiatru i deszczu bardzo mile wspominam tę podróż.
Fuerteventura jest dzika, surowa, odludna. Trzeba tylko uciec z kurortu, zostawić za sobą sklepiki, restauracyjki, turystów, baseny, zastawione leżakami plaże.
Najlepiej wynająć samochód i ruszyć przed siebie. Wyspa jest mała, więc prędzej czy później i tak trafisz na skraj lądu i Atlantyk.

Wydmy Corralajo

wybrzeże w okolicach Corralejo

El Cotillo

Park Narodowy Corralejo od plaży w Ajuy dzieli około 70 kilometrów a od miasteczka El Cotillo około 20 kilometrów. To niesamowite, ma się wrażenie, jakby człowiek znalazł się w zupełnie innym kraju, nad zupełnie innym oceanem.

Różnorodna i piękna Fuerteventura.

maleńka wioska Pozo Negro

Wioska Pozo Negro wciśnięta jest w maleńką zatoczkę. Jadąc z Puerto del Rosario w stronę Costa Calma trzeba zjechać z głównej drogi. Po drodze mijamy jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych na wyspie - Poblado de La Atalayita - ruiny osady dawnych mieszkańców wyspy zwanych Majos.
Nam nie udało się tam dotrzeć, po obfitych deszczach droga była kompletnie zalana. Ironia - jak na pustynny klimat.


Plaża Ajuy

Słynna czarna plaża Ajuy znajduje się na zachodnim wybrzeżu gminy Pajara.
Z plaży można dojść do zatoki Caleta Negra i jaskiń Ajuy. Ścieżkę wytyczono na najstarszych na wyspie skałach. Skamieniały wydmy niesamowicie wyglądają w promieniach zachodzącego słońca.
Stąpamy po podłożu, które ma 100 mln lat, fale rozpryskują się o skały pod nami, powietrze ma wspaniały smak....