środa, 16 sierpnia 2017

ALBANIA. Himara

Himarë
Kurort odwiedzają głównie Albańczycy. Widzieliśmy też trochę Greków i aż dwa razy spotkaliśmy Polaków. Miasteczko nie jest duże, przy głównej promenadzie liczne kafejki i restauracyjki. Wieczorami ludzie snują się tam i z powrotem. W kawiarniach młodzież i rodziny z dziećmi, ale moją uwagę zwracali młodzi chłopcy siedzący dwójkami lub w większych grupach, popijający kawę, zupełnie jak w krajach arabskich.
Plaża przy głównej promenadzie jest piaszczysta, jednak warto wybrać się dalej na południe, mijając parking, przy którym stoi kilka barów.
Poszliśmy dalej, mijając Tarvernę Stolis, następnie główną ulicą aż do mostu. Tuż przed nim ulica odchodzi w prawo, prowadząc na kamienistą plażę. Dopiero stamtąd widać jak majestatyczny i ogromny jest masyw, który góruje nad miastem. Turkus krystalicznie czystej wody, aż razi w oczy. Na plaży stoją prowizoryczne zadaszenia z liści paproci, chroniące przed słońcem, zbudowane przez miejscowych. Co jakiś czas przeleci kura albo dwie... Cisza, spokój, sielanka...
plaża w Himare
Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę, aby zobaczyć ruiny zamku Himare.
Główna szosa SH8, gdy udamy się w stronę Vlory prowadzi pod górę. Spacer jest dość wyczerpujący, chodniki wąskie, często z dziurami, z których wystają kable i inne części jakichś instalacji. Warto złapać stopa lub zatrzymać przejeżdżający busik.
Wejście na wzgórze zamkowe znajduje się przy małej kaplicy. Na przeciwko jest kawiarenka, gdzie można coś przekąsić, napić się pysznej kawy. Obsługa dobrze mówi po angielsku. W tych okolicach to wielka zaleta.
Po dotarciu na górę, okazało się, że część starych zabudowań jest nadal zamieszkała. Ludzie żyją w tych tysiącletnich kamiennych domkach i uprawiają winogrona, zupełnie schowani przed światem.
Widok zapiera dech, z jednej strony wybrzeże, z drugiej strony szczyty gór. Stare mury milczą. Pozostałości zabudowań porastają chwasty.

Kiedy błąkaliśmy się po ruinach, weszłam przez otwór drzwi do wnętrza niedużego, zapuszczonego budynku z dachem z nieba i podłogą z trawy. Po drugiej stronie zauważyłam niszę w ścianie, na ziemi kilka świeczek. Gdy podeszłam bliżej zobaczyłam fresk, był w bardzo kiepskim stanie. Przedstawiał chyba Matkę Boską. Nie mogłam wyjść z podziwu.
Do dziś zastanawiam się z jakiego okresu pochodziły ruiny tego kościoła oraz to malowidło. Starałam się znaleźć jakieś informacje w internecie, ale nie ma ich zbyt wiele.
Mogę jedynie spekulować, choć po prostu trudno mi w to uwierzyć, że fresk może pamiętać czasy cesarza Bazyla II, który rządził w latach 976-1025. To niesamowite.


fresk w ruinach kościoła na wzgórzu, nieopodal ruin zamku Himare
Nie mogę pojąć, dlaczego nikt go nie zabezpieczył, nie poddał renowacji, nikt nie pomyślał żeby się tym pochwalić i podzielić ze światem. Nikt nie rozumie, że to zabytek, wspaniałe dziedzictwo?
Taka właśnie jest Albania. Jest jak małe dziecko - ufna, przyjazna, dopiero poznająca świat i ucząca się w nim funkcjonować.

Tuż przed wejściem na teren zabudowań zamku i otaczającego go starego miasta znajduje się tablica informacyjna w języku albańskim i angielskim, która mówi, że miejsce to zamieszkane było już od VIII wieku p.n.e. W średniowieczu wzmianka o Himarze pojawiła się w dokumentach z 1020 r. cesarza bizantyjskiego - Bazyla II. Było to wówczas biskupstwo pod rządami patriarchatu ochrydzkiego oraz stolica regionu. Kolejne wieki to okres walk z imperium osmańskim. Mieszkańcy walczyli dzielnie i zdołali odeprzeć ataki Osmanów. W XIX w. Himara straciła na znaczeniu. Pozostała zwykłą wioską. I jest tak do dziś.
Zapomniane ruiny, pamiętające czasy Bizancjum i czasy panowania turków stoją cicho na wzgórzu. Nieoznakowane, nieopisane w przewodnikach. Czekają na odkrywców, na turystów.
Ma to swój urok, że nie ma tam tłumów, że nie zabałaganiono tego straganami z byle jaką cepelią, ale z drugiej strony żal, że to wszystko niszczeje.
Mam nadzieję, że kiedyś ruiny będą zabezpieczone, odnowione, że będzie tam mapa, opisy poszczególnych budynków a albańscy przewodnicy z dumą będą opowiadać o historii tego miejsca.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz